Witam drogą czytelniczkę, kłaniam się przemiłemu czytelnikowi!
W kolejnym wpisie zdecydowałem się podzielić z Państwem przepisem na najprawdziwszą, najwłoższszą najbardziej włoską z włoskich pizzę domową z szynką i pieczarkami! Pizza ta jest na prawdę pyszna, dość powiedzieć, że mistrz Miyagi zjada dwie takie dziennie!
Aby przygotować naszą pizzę potrzebujemy:
- dorodny kartofel
- mąkę pszenną
- drożdża
- wodę
- sól
- koncentrat pomidorowy
- olej lub oliwę
- ser żółty
- cebulę
- zioła prowansalskie
- oregano
- czosnek
- szynkę
- pieczarki (których ja zapomniałem kupić 🙁 )
Na początku bieżemy pół paczki drożdży i mieszamy z połową szklanki ciepłej wody, w której rozpuszczony został uprzednio cukier biały kryształ w ilości pół łyżeczki. Następnie myjemy kartofel i chowamy do zamrażalnika. Koncentrat pomidorowy mieszamy z oregano i ziółkami prowansalskimi, dodajemy trochę wody, aby nowopowstały sos miał konsystencję smarków.
Przesiewamy pół kilo mąki przez sito (nie wiem po co, ale tak robią profesjonaliści) i czekamy aż drożdże zaczną pracować, powinno to trwać około 15 minut, w tym czasie zjadamy część sera i innych ingrediencji.
Mieszamy mąkę z drożdżyma, dwoma łychami oleju lub oliwy i ugniatamy. Dolewamy około pół szklanki wody i ugniatamy. Ugniatamy. Ciasto powinno być miękkie, bez grudek, nie powinno lepić się do rąk. Ugniatamy jeszcze kilka minut, formujemy kulę, kładziemy na tależu i odstawiamy.
W tym czasie kroimy, trzemy, obieramy nasze pozostałe składniki.
Musimy poczekać aż kula z ciasta zwiększy swoją objętość dwukrotnie (około).
Tik tak tik tak tik tak tik tak…
Gdy ciasto urośnie ponownie ugniatamy je przez chwilę i rozwałkowujemy na płasko!
Teraz już z górki, przenosimy rozwałkowane ciasto na blachę i smarujemy sosem i kładziemy cebulę.
Teraz: ser szynka pieczarki (ich nie dodałem bo nie miałem, echmmm) i zioła prowansalskie!
Następnie: rozgrzany do 250 st. piekarnik, 15 minut, talerz, przełyk, spać!
Dobranoc!
PS. Gdyby się szanownemu czytelnikowi zdarzyło poparzyć wyjmując z piekarnika pizzę, będzie on mógł do bolącego miejsca przyłożyć zamrożonego kartofla, dzięki czemu zminimalizowane zostaną uszkodzenia ciała jak i ból!
pogotowie ortograficzne: “zdarzyło”. /edit/
a przepis, przyznaje, wspanialy, choc moje skromne doswiadczenie ostatniego roku wskazuje, ze da sie zrobic pizze o takiej samej powierzchni czynnej, tnac koszta 2 (dwu) krotnie. i mam wrazenie,
ze jest ona jeszcze wlozsza niz zaprezentowana wyzej, szczegolnie,
ze gouda na zdjeciu wskazuje na elementy holenderskie 🙂
Witam drogi Wuju!
Pan z pogotowia pomógł zlokalizować i wyciąć wrzoda żerującego na zdrowej tkance bloga!
A co do dwukrotnego cięcia kosztów, to tak właśnie zrobiłem! Pierwszy raz ciąłem koszta kupując mąkę marki “Tesco” zamiast szymanowskiej a drugi raz nie kupując pieczarek!
A jaki sposób opracował Wuj?
ano, może nie wrzoda, ale chochlika. sposób wujowy taki
mianowicie jest, że
* zamiast sera marki gouda wykosztoWUJemy
sie na mozzarelle, po 3 zl chodzi, chyba, że
znów podrożało…
* rozpalamy piekarnik.
* mąki marki tesko nie znam, boję się, że jako wegetarianin
nie mógłbym jej używać [tu dodatkowe cięcie kosztów, jako
że nie dodaję szynki]. używam od lat tradycyjnie i
niezmiennie jakiejś szymanowskiej typ 480, polska
norma 13 łamane na 54G82, z zezwoleniem PZH, chronić
przed dziećmi.
* nie czekam aż wyrośnie ciasto, nie daję oliwy. trochie
gnietę, rozwalam na blasze i wałkuje, najpierw łapami
z grubsza, a później… niespodzianka! szklanką po nutelli,
jako że wśród sprzętu agd (buty, uprząż, i inne rzeczy
do wspinania) wałka nie posiadam.
* jak już rozwałkowane (trzeba trochę posypywać mąką,
odwracać, sklejać jak za cienkie i się rwie — dużo zabawy
ściastem jest), to smarujemy koncentratem (zdarzało mi
się zabraknięcie ww, wtedy puszkę/słoik płuczemy wodą
i tylko taką rudą maź mamy, ale też pomidorem smakuje.
* na to zioła dajemy (oregano) i sól, i trzemy mozzarellę, tak
w miarę płaski rozkład, żeby nikt nie poczuł się poszkodowany.
* i wjeżdżamy z pizzą do piekarnika, na 10-15 minut, niczym
ta Rozalka, Antka siostra, w wiekopomnej noweli B. Prusa.
uważać, żeby nie zwęglić dna do cna.
* jak jest pod ręką, to można dać cebuli trochę albo czosnku,
albo pieczarkę (1 szt., wtedy naprawdę nie jest drogo, choć
pani w warzywniaku dziwnie reaguje na “poproszę jedną
pieczarkę”). cebulę b. cienko pokroić, coby zdążyła się zagrzać.
bo jak nie zdąży to prawie jak z grochem…
http://www.youtube.com/watch?v=zVESU8eo2XU
——————————————————————
jest to wg mnie (a z niejednego, nieprawdaż, pieca pizzę
jadłem) wyrób bliski oryginału — nie zapominajmy bowiem,
że pizza to raczej pożywienie ludzi biednych. to niesławna
Ameryka zrobiła z niej obiekt handlowy, koncernu z nazwy
nie wymienię przez litość…
wiele osób (np. tak znakomite osobowości nauki i wspinania
jak: jerzy, dorota, filips, gosia, gosia, kuba) chwaliło moją
pizzę, i mam wrażenie, że nie wychodzę tu na samochwała.
i na koniec wuj dobra rada radzi: pizza dobrze się wypieka,
jak ciasto ląduje na blasze “z poprzedniego pieczenia” —
aromat nadpalonej mąki jest niesamowity. w przeciwieństwie
oczywiście do aromatu nadpalonego sera, samo przez się
jest zrozumiałe, że ser trzemy na ciasto, nie na blachę.
zapraszam do obejrzenia i przepraszam za
nadgryzienie…
awers: http://www.fuw.edu.pl/~nat/pizza1.jpg
rewers: http://www.fuw.edu.pl/~nat/pizza2.jpg
życzę smacznego i zapraszam na kawę podaną w linku!
wuj nat.
Przepis na pizzę wypróbuję z chęcią!
Acha, jeszcze jedno! Aby pizza mnie przypalała się, można pod blachę z pizzą włożyć blachę ze żwirkiem dla rybek! Pizza nie przypala się wtedy od spodu i wychodzi równo wypieczona! Zdaję sobie sprawę, że rada ta dotyczy gorszych modeli kuchenek i to w dodatku starych, ale przecież miliony ludzi takie właśnie kuchenki mają!
A co do kawy a’la kontroler pkp, to czy zamiast wody z kibla pkp, można użyć zwykłej wody rurzanej nalanej do słoika z umieszczonym w nim uprzednio starym niedopałkiem? Wiem, że to nie to samo, ale chciałbym spróbować chociaż namiastki tego wytwornego napoju, a kibli pkp z zasady nie odwiedzam…
PS. Nie, nie wiem dlaczego zdania kończę wykrzyknikami a nie kropkami! Właśnie to zauważyłem, myślałem, żeby może zmienić przyzwyczajenia, ale jak na razie nikt się nie uskarżał, więc myślę, że jest ok!
zapomnialem dodac, ze pizze sadzamy w piekarniku jak najnizej,
tzn. blisko ognia. i na krotko, kwadrans max, spalic sie nie zdazy,
ale serek stopnieje i pojawia sie w ciescie takie fachowe bomble.
co do kawy, to nie niedopalkiem, ale: petem, ew. kiepem,
i to koniecznie z Popularnych bez filtra, ktore palil w wagonie
dla niepalacych kibic albo lobuz albo zolnierz rezerwy. dodajmy,
ze rura musi byc zeliwna, brzydko pomalowana z zewnatrz i
zardzewiala od wewnatrz, a sloik po ogorkach albo sledziach,
ktore tydzien wczesniej pod denaturat poszly, a kible, no temat
rzeka, jak wiadomo: kible pkp — mucha nie siada.
a wykrzykniki to znak rozpoznawczy Autora tego bloga nie
od dzis, takze jest ze wszech miar ok, przynajmniej dla mnie.
bomble… niewiele pizzerii oferuje pizze z bomblami 🙂
Mąkę przeważnie przesiewamy przez sitko żeby zrobić ją bardziej puszystą. 🙂
Innym sposobem jest zatrudnienie osoby trędowatej, która urozmaica konsystencję nudnej i prozaicznej mąki (w sposób znany tylko osobom dotkniętym trądem, więc pisać o tym nie podobna), wprowadzając do niej trochę życia, co razem tworzy smaczny i zdrowy produkt organiczny.